- Gjelder hele Svalbard
- Dog sledging ma tyle wspólnego z etyką, co parówki z mięsem
- Wycieczki na Svalbardzie
Zapraszam Was na wybiegi dla huskich na Svalbardzie. Przygotujcie chusteczki do nosa, zimne okłady pod oczy i zaklepcie wizytę u psychologa. To nie będzie przyjemna wycieczka.
Psie wybiegi w Longyerbyen są położone poza miastem. Psy w takich ilościach mogą być bardzo głośne. Dodatkowo, prawo zabrania stawiania ogrodzeń. A pieski luzem biegać nie mogą. Brzmi logicznie, co nie?
Psie więzienie
Mimo tego, że nie zdecydowaliśmy się na wycieczkę psim zaprzęgiem, to ciekawość zwyciężyła. W ramach przejazdu quadami, zawitaliśmy do jednego z psich wybiegów. I właśnie tam pękło mi serce. Na milion kawałków.
Kilkaset piesełków. Przy budach. Na łańcuchach. Budy małe, ciasne, nieocieplone. Łańcuchy krótkie. Może na 10 kroków. Są też psy w klatkach. Klatki z drutu. Poustawiane jedna na drugiej. Większe niż budy. Może na 20 psich kroków. Nie mają podłóg, więc łapki biegają po drucie.
Psy brudne. Chude. Wystają im żebra. Potargana sierść, wytarta na szyjach, bo obroże zbyt ciasne. Smród jak w hodowli lisów mojego dziadka, w zacofanej Polsce lat 90. Tylko że mamy 2021 i jesteśmy w Norwegii.
Legalna pseudohodowla
Większość psów dramatycznie tęskni za dotykiem. Nie można się od nich opędzić. Proszą o czułość i uwagę. Skamlą. Skaczą. Wystawiają brzuszki. Odpalają ogonki. Buziaczki wjeżdżają na pełnej.
Pozostałe tylko patrzą apatycznie. Zrezygnowane chowają się do zbyt ciasnych bud. Wszystko im jedno.
Komercyjni właściciele psów nie dbają ani o ich zdrowie, ani o sterylizację. Rozmnażają nawet chore zwierzęta, bo hajs musi się zgadzać. Nikt nie troszczy się o to, aby psy biegały tyle, ile potrzebują. Na wycieczki z turystami wybierane są te łagodne, milusie, wesolutkie. A co z tymi, które ludzi nie lubią?
Nikt też nie dba o to, żeby psy podczas biegu zmieniały strony. To powoduje schorzenia kręgosłupa. Taki husky który przekroczy 5-6 lat jest już bardzo często niezdolny do pracy. I co wtedy?
Bang!
Wtedy kulka w łeb.
Do psów, które nie mogą już pracować po prostu się strzela.
Strzela się do psów, bo nie mogą już wozić twojej dupy.
Szast, prast i bye bye piesku.
Czasem któryś z „północniaków” ma farta i na emeryturę trafi do domu lokalesa. Adopcja w kierunku Norwegii kontynentalnej jest utrudniona, ponieważ psy urodzone na Svalbardzie nie mają wymaganych dokumentów, a ich załatwienie trwa około 3 miesięcy.
Czy psie zaprzęgi są etyczne?
Nie kurwa!
Nie są.
Niezależnie od tego, ile osób w internetach napisze, że personifikowanie zwierząt to błąd poznawczy, że husky to nie twój kanapowy ciapek, że kocha pracować i spać w śniegu, że jest niezależny i wcale nie chce smyrania po brzuszku. Niezależnie od tego, jak bardzo chcesz usprawiedliwić potrzebę przejechania się na sankach ciągniętych przez psy. Niezależnie od tego, co przeczytałaś na stronie właściciela takiej firmy.
Niezależnie od tego wszystkiego, psie zaprzęgi nie są etyczne!
Bo co?
Bo ja to widziałam. A to czego nie widziałam, opowiedziała mi znajoma, która na co dzień mieszka i pracuje na Svalbardzie.
Bo kupując sobie ubaw na sankach, finansujesz wykorzystywanie zwierząt. Wspierasz właścicieli komercyjnych, którzy zarabiają na pracy zwierząt. Nie masz żadnego wpływu na to, czy pieseły są odpowiednio zadbane. Nieważne, czy przeczytasz trzy czy trzysta opinii z neta. Nigdy nie masz pewności.
Bo po co ci te zwierzaki, co? Czemu musisz bawić się ich kosztem? Sama się przywiąż do sanek i zapierdalaj po śniegu. Bąbelka zaprzęgnij, hm?
Żadna atrakcja, która wykorzystuje pracę zwierząt nie jest etyczna. Nieważne, czy to dog sledging na Svalbardzie, sanktuarium dla słoni w Tajlandii, czy delfinarium w Dubaju. Takie miejsca powstają po to, by kosić hajs. Nie po to, by dbać o zwierzaki. Właściciele zarabiają na ich cierpieniu, a ty się do tego przykładasz.
PS1. Dałam się oszukać na sanktuarium dla słoni. Wierzyłam, że norweskie północniaki mają wypasione życie. Głupia dupa. Nigdy więcej żadnej zwierzęcej hecy.
PS2. Poczytajcie nie tylko o Svalbardzie: