- Lofoty i Senja – krótkie hajki i spacerki
- Lofoty i Senja – taki plażing to ja rozumiem!
- Norwegia: Lofoty i Senja – jak to ogarnąć?
- Stavanger ala Kiefer Sutherland
Morze czy góry? Zdecydowanie góry! Zawsze! Chyba, że chodzi o plaże Norwegii. Wtedy warto się zastanowić. Podczas tego wyjazdu spędziliśmy sporo czasu na morskim piachu. Jeżeli się nie mylę, odwiedziliśmy siedem plaż. Mały ranking poniżej.
#1 Kvalvika – Lofoty (Flakstad)
Pierwsza, którą odwiedziliśmy. Najlepsza. Dlaczego? Bo rozlewa się u podnóża góry Ryten – piękny start na hike. Bo fale tworzą idealne lustro na piachu. Bo z góry kapie słodka woda. Bo można rozbić namiot. Bo nie ma tłumów. Bo tam odważyłam się wykąpać za kołem podbiegunowym. Zrobiłam to bardzo szybko i z przytupem. Wyskoczyłam z morza i biegiem rzuciłam się do strumyczków, żeby spłukać sól. Pośliznęłam się na omszałych kamieniach i z donośnym plaskiem poleciałam na twarz. I na kolano. Nie było hikingu następnego dnia.
#2 Tungeneset – Senja
Raczej się nie wyśpicie, bo plaża jest kamienista. Może też być zatłoczona. My byliśmy tam pod koniec dnia. Zostali najbardziej wytrwali. Na plażę prowadzi drewniany podest (ponoć modrzew syberyjski). Zamiast piachu czarne kamienie i malutkie lusterka (oczka wody). Za rogiem widok na góry – Zęby Diabła. Zachód słońca musi być najlepszy na świecie. My nie uświadczyliśmy, bo w lipcu słońce nie zachodzi.
#3 Unstad – Lofoty (Vestvagoy)
Tym razem gmina Vestvagoy. Pojechaliśmy obejrzeć arktycznych surferów. Tak, tak, zapewniam Was, że tacy istnieją. Są ciut cieplej ubrani niż ci na Hawajach, ale śmigają równie pięknie. Atmosfera niczym z horroru, pogoda jak u Mankella, a na czarnych falach, małe, czarne, wesołe ludki. Dla mnie mega widowisko.
A kawałek dalej fajna górka na krótki hike.
#4 Haukland – Lofoty (Vestvagoy)
Piękna, szeroka, piaszczysta plaża. Kilkanaście namiotów, choć znaki zabraniają się rozbijać. Duży plus dla namiotowiczów, toalety. Norweskie plaże to mega miejscóweczki na dziki postój. Wszyscy tak uważają. A potem wszyscy mają ten sam problem. Gdzie są krzaki?!? Czemu tu tak płasko? I czy oni mnie stąd widzą?
Uwaga na wiatr. Sąsiedzi z namiotu obok zapomnieli o śledziach. Poszli na nocny spacerek. Nie mieli do czego wracać. Zostało tylko kilka konserw.
Kolejne zagrożenie. Szalone mewy. Ewidentnie nie lubią niskich ludzi. Znęcały się nade mną ilekroć odchodziłam od namiotu. Byłam ich jedyną ofiarą. Goniły mnie. Wzbijały się w górę. A potem z mrożącym krew w żyłach wrzaskiem pikowały w dół, by w ostatniej chwili zahamować nad czubkiem mojej czapki. Mam na to świadków! Mówię Wam, Hitchcock to pikuś.
#5 Myrland – Lofoty (Flakstadoya)
Niewielka, kameralna plaża. W okolicy dużo zieleni i puszyste owieczki. Cichutko. Zero ludzi.
#6 Ersfjordstranda – Senja
Bardzo podobna do Haukland. Bardzo oblegana. Mieliśmy niewielki problem, żeby wcisnąć nasze dwa namioty. Trochę nas to zaskoczyło. Jest toaleta. Można pohajkować.
#7 Rambergstranda – Lofoty (Flakstadoya)
Plaża jak plaża.
Mieszkamy w Gdańsku, jakieś 2 km od morza. Słona woda i biały piasek do dla nas codzienność. A mimo tego norweskie plaże za każdym razem dają nam mega chillax. Dlaczego? Bo drą się mewy, a nie ludzie. Zawsze pada, więc nikt się nie parawani. Wiatr wydmuchuje z głowy wszelkie pomysły na budę ze śmierdzącą flądrą. Cicho, dziko i ponuro. Kochamy!